1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nicolas Sarkozy - rok w Pałacu Elizejskim

Jan Kowalski6 maja 2008

Prezydent Francji, Nicolas Sarkozy, stoi od roku na czele państwa. Po triumfalnym zwycięstwie wyborczym opinie o polityce prezydenta są podzielone.

https://p.dw.com/p/Duho
Nicolas Sarkozy w czasie przemówienia do narodu w rocznicę objęcia władzy
Nicolas Sarkozy w czasie przemówienia do narodu w rocznicę objęcia władzyZdjęcie: AP

Gdyby dziś miały odbyć się wybory prezydenckie z tą samą parą kandydatów, co rok temu, wygrałaby je socjalistka Segolene Royal 53:47.

W najważniejszej dla Francuzów sprawie - jak siła nabywcza - 85 procent Francuzów uważa, że prezydent zawiódł. 66 procent ankietowanych wyraża niezadowolenie z powodu polityki prezydenta. Ale równocześnie liczne jego reformy, czy raczej plany reform, cieszą się szerokim poparciem: niemal 80 procent Francuzów popiera żądanie zaostrzenia prawa karnego i plan zwolnienia od podatku wynagrodzenia za godziny nadliczbowe.

Lewica – nie tylko francuska – cieszy się z wpadek prezydenta: „Raz na zawsze zlikwidujemy spadek po roku 1968” – grzmiał z trybuny w Paryżu przed 20-sto tysięcznym tłumem. Rok 1968 we Francji oznaczał lewacką rewoltę, zdaniem demokratów źródło słabości Francji. Relatywizmowi lewaków Sarkozy chciał przeciwstawić odnowę duchowo-moralną: powrót do autorytetów i odpowiedzialności. Rok 1968 - kontynuował prezydent – wywołał we Francji głęboki kryzys moralny, doprowadził do okazania nienawiści wobec rodziny i narodu, do kultu złotego cielca. Ładnie i pięknie. Ale co z moralnością pana prezydenta? Trudno go uznać za wzór cnót, mimo że we Francji cnota to niekoniecznie to, z czym się nam to kojarzy.


Kameleon Sarkozy

Philippe Ridet - jeden z niewielu dziennikarzy, z którymi Sarkozy jest na "ty", reaktor gazety Le Monde, nadał prezydentowi przydomek "Kameleon". Odtąd powiedzenie, że kobieta zmienną jest, należy do przeszłości.

- Ten pierwszy rok Sarkozy'ego - czegoś takiego dotąd nie było! Mnóstwo niespodzianek, skok do przodu, skok do tyłu, kryzys, znowu na nogi. Strategie zmienia, jak koszule - to swego rodzaju "Work in Progress". To fantastyczne! - mówi Ridet.

Ale fantazja kosztuje - zdaniem Rideta poniesie on fiasko, potykając się o siebie. W kampanii wyborczej prezydent obudził nadzieje, których spełnić się nie da. Zamiast cieszyć się wzrostem siły nabywczej jest on dziś stróżem pustej kasy.

Francja patrzy na lewo, choć wybierała na prawo. Dziś kierunki te łatwo mogą się mylić. 3 maja to też paryskie święto – marszu lewicowych studentów na Sorbonę. Dziś nawet „petit bourgeois” cieszą osiągnięcia rewolty, wśród których to „Nouvel Observateur” wymienia równouprawnienie kobiet, wzrost znaczenia związków zawodowych i demokratyzację polityki.


Zabawa bez końca?

Daniel Cohn-Bendit, ikona paryskich lewaków, widzi w prezydencie Francji pod warstwą pudru paryskiego Gawrosza rewolty 68’. „Wówczas to we Francji” – mówi Cohn-Bendit – kursował slogan „bawić się bez końca”. Jak dziś Nicolas i piękna Carla – pan prezydent bez godności. On to dzięki rewolcie 68’ i rewolucji obyczajów – który to wówczas jako młody gaulista wyszedł przeciwko lewakom na ulicę – mógł się dwukrotnie rozwieźć i trzykrotnie ożenić. Do tego, jako nie całkiem etniczny Francuz nie miałby dziś raczej szans na wyborcze zwycięstwo – utrzymuje socjolog, Jean-Pierre Le Goff, autor książki Maj 68 – niemożliwy spadek.

Ale młodzieżowa przybudówka partii prezydenta, UMP, stoi murem za swym przywódcą. W środę obchodzić ona będzie 40 rocznicę rewolty. Jej motto: „Ci w 68’ mieli brukowce, a my idee”.

"Do diabła - jeszcze cztery lata!" - krzyczy tytuł jednej z francuskich gazet. Ale mają przynajmniej o czym pisać.