1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lekarze bez granic

Barbara Cöllen EuRaNet po polsku23 września 2008

W Dreźnie spotkali się na sympozjum medycy z Saksonii i z Dolnego Śląska. Ich kontakty są ewenementem w skali Polski i Niemiec.

https://p.dw.com/p/FN3n
Budynek saksońskiej Izby Lekarskiej w Dreźnie
Saksońska Izba Lekarska w DreźnieZdjęcie: Barbara Cöllen

Kontakty między wykładowcami Akademii Medycznej we Wrocławiu i w Dreźnie istniały jeszcze przed przełomem politycznym. To one były zalążkiem współpracy Izb Lekarskich Saksonii i Dolnego Śląska informuje prezes Saksońskiej Izby Lekarskiej Prof. Jan Schulze.

Po przełomie politycznym dolnośląscy lekarze poszukiwali wzorów, jak można organizować samorządność lekarską, korporację lekarską na podobnej bazie, tzn. w kraju, który przeszedł transformację polityczną. - "I takie kontakty wtedy się rozpoczęły. Początkowo towarzyskie, potem już miały ramy organizacyjne"– wyjaśnia dr Andrzej Wojnar, przewodniczący Dolnośląskiej Rady Lekarskiej.

Na początku było symboliczne pojednanie

Jan Schulze i Andrzej Wojnar są promotorami polsko-niemieckiej współpracy saksońskich i dolnośląskich medyków. Rozpoczęli tę współpracę od symbolicznego pojednania.

W 4. polsko-niemieckim sympozium wzięło po 120 saksońskich i dolnośląskich lekarzy
W IV polsko-niemieckim sympozjum medycznym udział wzięło 240 lekarzy z Saksonii i Dolnego SląskaZdjęcie: Barbara Cöllen

-"Spotkaliśmy się na pierwszym sympozjum w 2001 roku w Kreisau, w Krzyżowej, w siedzibie Fundacji dla Porozumienia Europejskiego. To było nadzwyczajne spotkanie. Dokonaliśmy oceny sytuacji politycznej w obu naszych krajach, a także dyskutowaliśmy o sytuacji służby zdrowia w Polsce i w Niemczech. Tam zawiązaliśmy też kontakty osobiste” - podkreśla Jan Schulze.

Wybór polskich i niemieckich medyków padł na Krzyżową nieprzypadkowo. -"Pamiętamy to, co się działo tam, jakie fakty historyczne już miały tam miejsce. I atmosfera tego miejsca podziałała i na nas. Tam rodziły się pierwsze znajomości, pierwsze przyjaźnie, które w tej chwili są już przyjaźniami trwałymi”- podkreśla Jan Wojnar.

Obopólne korzyści

Z tych wzajemnych kontaktów wynikło już wiele namacalnych korzyści. Niemieccy i polscy medycy zainteresowani są wzajemnym poznawaniem metod działania i sposobów podejścia do pacjenta, finansowania służby zdrowia przez państwo, metod pracy. Są organizowane wspólne kursy, wspólne szkolenia. A w Szklarskiej Porębie, na spotkaniu prezydiów obu Izb, podpisano list intencyjny o wzajemnym uznawaniu szkoleń i punktów szkoleniowych. -"To jest ewenement na skalę obu krajów, ponieważ każda Izba ma swoje punkty. Natomiast my automatycznie uznajemy lekarzom na Dolnym Śląsku punkty przyznane przez saksońską Izbę” - mówi Jan Wojnar.

Na ostatnim IV polsko-niemieckim sympozjum w Dreźnie polscy lekarze otrzymali od Izby Saksońskiej po raz pierwszy takie punkty edukacyjne. Wejdą one w limit 200 punktów, jakie medycy w Polsce powinni zebrać w ciągu 4 lat w związku z obowiązkiem ustawicznego kształcenia.

Prof. Jan Schulze und dr Andrzej Wojnar w rozmowie na otwarciu polsko-niemieckiego sympozium
Prof. Jan Schulze und dr Andrzej Wojnar na otwarciu polsko-niemieckiego sympozjumZdjęcie: Barbara Cöllen

Współpraca na codzień

Na co dzień współpracują ze sobą nie tylko saksońska i dolnośląska Izba Lekarska, lecz także towarzystwa medycyny ratunkowej po obu stronach, konsultanci wojewódzcy, a także szpitale, np. w Goerlitz i w Zgorzelcu w dziedzinie badań diagnostycznych. –„Badania śródoperacyjne z dziedziny mojej, patologii pacjentów polskich na przykład, odbywają się na terenie Niemiec. Po prostu jest to gra handlowa. Jeśli Niemcy mają tańsze badania takie, to się wykonuje po tamtej stronie. Poziom usług jest taki sam, i w związku z tym ci pacjenci są obsługiwani przez niemieckich lekarzy i przez polskich lekarzy na tym samym poziomie - wyjaśnia Andrzej Wojnar.

W przyszłości lekarze saksońscy i dolnośląscy chcą organizować wspólne szkolenia i rozwijać wspólne konferencje szkoleniowe w dziedzinie np. ratownictwa, chirurgii, czy praktyki lekarza rodzinnego. To interesuje medyków po obu stronach granicy. - „Ale również nie możemy zapominać o tym elemencie przyjaźni i kontaktów osobistych. Bo w tej chwili przecież ja mogę na weekend przyjechać i zwiedzić zamek w Moritzburgu, a kolega Schulze przyjedzie do zamku w Bolkowie, również na weekend, nie przekraczając właściwie granicy” - podkreśla przewodniczący Dolnośląskiej Rady Lekarskiej.

Polscy medycy pracują i uczą się w Saksonii

W Saksonii pracuje też wielu polskich lekarzy. Jednym z nich jest Leszek Głowniak.

Jan Schulze i Andrzej Wojnar w rozmowie towarzyskiej z polskimi lekarzami pracującymi w Saksonii
Jan Schulze i Andrzej Wojnar w rozmowie towarzyskiej z polskimi lekarzami pracującymi w SaksoniiZdjęcie: Barbara Cöllen

Opowiada, że jedni przyjeżdżają, inni początkowo pracują w Saksonii, następnie przenoszą się do innych landów. - "Są też tacy, którzy zdobywają specjalizację w Niemczech i wracają z tymi nabytymi umiejętnościami do Polski, żeby dalej kontynuować swoją karierę medyczną." Jak Agnieszka Siwak, która w Saksonii robi specjalizację z chorób wewnętrznych i ceni wysoki poziom kształcenia w Niemczech.

– „Myślę, że jednak rozwojowe możliwości są zdecydowanie tutaj lepsze niż miałabym w Polsce: dostęp do różnego rodzaju badań, możliwości obsługi różnego sprzętu. Nie ma po prostu żadnego problemu. W Polsce niestety tak nie jest - dodaje Agnieszka, która zdobytą w Niemczech wiedzę zamierza spożytkować w przyszłości lecząc pacjentów w Polsce.