1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentatorzy nie wierzą w oficjalne powody dymisji

31 maja 2010

Krytyka wypowiedzi prezydenta to tylko pretekst do jego dymisji - twierdzą obserwatorzy życia publicznego. Niemieccy politolodzy i dziennikarze szukają faktycznych powodów zaskakującej decyzji prezydenta Köhlera.

https://p.dw.com/p/Ne6D
Horst Köhler ogłasza swoją dymisję
Horst Köhler ogłasza swoją dymisjęZdjęcie: picture alliance / dpa

Zdaniem politologa, Richarda Woyke, krytyka wypowiedzi prezydenta Köhlera na temat misji w Afganistanie nie jest prawdziwym powodem jego dymisji. "To najprawdopodobniej tylko pretekst, a poważne powody leżą zdecydowanie głębiej”- sugerował politolog w komentarzu udzielonym na gorąco agencji DAPD. Jego zdaniem powodem może być fakt, że druga kadencja prezydencka Köhlera „nie przebiegała tak gładko, jak było na początku piastowania tego urzędu”. Politolog sugeruje nasilającą się krytykę jego urzędu oraz to, że w kręgach prezydenta można było obserwować dużą wymianę współpracowników. Zdaniem Woyke podanie się do dymisji nie było konieczne. „Krytyka jest nieodzownym elementem gdy udziela się wypowiedzi na bieżące tematy polityczne” - stwierdził politolog. „Byłoby lepiej, gdyby prezydent Köhler przespał się z tą decyzją do rana i potem rzeczowym komentarzem wytrącił argumenty z rąk krytyków”.

Der Tagesspiegel: "Horst Köhler szukał pretekstu"

"Polityka - ta globalna i ta lokalna – nie specjalnie mu wychodziła" - pisze autor komentarza zamieszczonego w dzienniku Der Tagesspiegel.

"Tam, gdzie powinien był się odezwać - milczał, tam gdzie zmilczeć - odzywał się”. Zdaniem dziennikarza nawet styl w jakim ustępuje przyprawia o uśmieszek. „To się nie mieści w głowie” – pisze Gerd Appenzeller, autor komentarza – „Prezydent ustępuje z powodu niefortunnie błędnego odczytania jego intencji w wypowiedzi dotyczącej zaangażowania Niemiec w Afganistanie. (…) a krytyka była znakiem braku szacunku dla najwyższego urzędu. I dlatego ustąpił. I to natychmiast”. Zdaniem dziennikarza podawane motywy są niepoważne. "To prawda, że żadnemu politykowi tej rangi nie zarzucono, że łamie konstytucję. Prezydent po prostu użył niefortunnego sformuowania, i to nie pierwszy raz" - dodaje dziennikarz. To rzeczywiście było jądro krytyki, ale i taką krytykę należało jego zdaniem wytrzymać. "Jeżeli ktoś z takiego powodu pada na kolana, to albo jest zbyt miękki na ten urząd, albo szukał pretekstu"- pisze Appenzeller. "Prawda jest taka: Horst Köhler poczuł, że druga kadencja nie przyniesie mu szczęścia. Do częstych występów nie miał okazji, polityka - globalna i wewnętrzna przemykała się gdzieś z boku (…) W tym momencie (światowy kryzys gospodarczy, problemy z euro) dymisja Köhlera jest gorsza niż dezercja Oskara Lafontaina z urzędu ministra finansów. Jak to dobrze, że konstytucja nie daje prezydentowi władzy. Nie do pomyślenia byłby– obok kryzysu politycznego, który bez wątpienia zostanie rozpętany tą dymisją – także kryzys konstytucyjny" - komentuje autor.

Agnieszka Rycicka

red. odp.: Marcin Antosiewicz