1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, sobota 17 stycznia 2009

Malgorzata Matzke17 stycznia 2009

Punkt kulminacyjny sporu o gaz: wizyta premiera Putina u kanclerz Merkel w Berlinie

https://p.dw.com/p/GaPx

„Spór o gaz osiągnął w ten weekend kulminacyjny punkt” - zaznacza Frankfurter Allgemeine Zeitung. „Ale nie gwarantuje to, że ten konflikt o poważnym potencjale politycznym, na skutek którego cierpi przede wszystkim Europa środkowa i wschodnia, będzie faktycznie rozwiązany. Jeżeli aż tylu szefów państw i rządów włącza się w mediację to jest to raczej wskazówką, że coś się nie zgadza: zarówno w samym konflikcie jak i w systemie zaopatrzenia Europy w gaz. Kanclerz Merkel poradziła Putinowi, żeby wreszcie zakończyć tę grę. Ale żeby cała sytuacja się nie powtarzała Europejczycy, jako klient, który przecież jest królem - muszą naciskać na większą transparencję w rosyjsko-ukraińskich transakcjach z wyraźnym posmakiem korupcji.”


Dziennik Die Welt twierdzi, że „próba premiera Putina, aby obecnie rozwiązać rosyjsko-ukraiński spór przy pomocy Niemiec, nie jest pozbawiona logiki. Niemcy mają, bowiem doskonałe stosunki handlowe z Rosją. Szczególnie w sektorze energetycznym można mówić o długoletnich, wręcz uprzywilejowanych układach. Kanclerz Merkel świetnie zdaje sobie z tego sprawę i jednocześnie jest świadoma, że Europejczycy zawsze zaczynają obserwować Niemców ze wzmożoną uwagą, kiedy podejrzewają je o jakieś bilateralne eskapady. Czyli nie wolno dopuścić do takich bilateralnych rozwiązań.”


Coburger Tagblatt zwraca uwagę, że "Poruszyło się także coś w punkcie, który Bruksela już właściwie spisała na straty: Serbia nagle zaczyna posuwać się w kierunku UE i to za sprawą sporu o gaz. Od momentu, bowiem, gdy na Bałkanach ludzie trzęsą się z zimna w nieogrzewanych mieszkaniach, Serbia czuje się oszukana przez rosyjskich sprzymierzeńców. Dostawy gazu w ramach europejskiej solidarności Serbia otrzymuje tylko z Niemiec i z Węgier. To, że akurat Rosja, która w konflikcie kosowskim stanęła po serbskiej stronie obecnie po części upraszcza Serbii drogę do Unii Europejskiej, zakrawa na ironię losu.”


„Słowem-kluczem do całego konfliktu ma stać się nagle "gaz techniczny" - pisze Badische Zeitung. „Międzynarodowe konsorcjum ma nagle stanąć pomiędzy zwaśnionymi stronami i sprawić, że w mieszkaniach na południu Europy znowu będzie ciepło. Lecz tym niech zajmą się specjaliści. Ten absurdalny spór pokazuje, jak skomplikowane są powiązania i jak zdominowane przez politykę. Właściwie przedmiotem sporu są niezapłacone rachunki i cena za tranzyt gazu i warunki na przyszłość: Ukrainie gospodarczo powodzi się źle dlatego niezapłacone rachunki są dla niej dużym obciążeniem. Wyższe ceny, jakich domaga się Rosja są nie do podźwignięcia przez ten kraj i wielu jego obywateli. Ale Rosja zdana jest na te pieniądze, bo światowy kryzys finansowy poważnie nadszarpnął budżetem państwa i wielu firm. Ale ponieważ z wielu przyczyn obydwie te strony nie są w stanie zawrzeć jakiegoś kompromisu Europa stała się zakładnikiem tego sporu.”

Rheinische Post zwraca uwagę na polityczne podłoże tego sporu: „Wskazuje na to fakt, że obecnie spór już nie toczy się o warunki dostaw, tylko o zupełnie drugorzędną kwestię: kto zapłaci za gaz potrzebny w ogóle do wznowienia dostaw. Europejscy importerzy przejawiają pragmatyzm proponując, że na razie mogą przejąć te koszty, żeby jakoś przetrwać zimę. Ale Unii Europejskiej należy postawić zarzut, że nie pojęła, jaki jest rzeczywisty wymiar tego konfliktu. Uwierzyła, że wysłanie obserwatorów do stacji przekaźnikowych załatwi problem. Ale to naiwne myślenie. Rosja chce pokazać Ukrainie, że nie podoba jej się pro-zachodni kurs tego kraju a Ukraina z kolei chce zademonstrować swoją niezależność."