1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ile kosztują chamskie gesty?

14 lutego 2011

Kto nie potrafi okiełznać temperamentu i nie posiadając kindersztuby "rzuca mięsem" w krytycznych sytuacjach za kierownicą, ten może słono za to zapłacić: nawet 4 tysiące euro.

https://p.dw.com/p/10H73
Agresywne zachowanie za kierownicą jest na porządku dziennymZdjęcie: picture-alliance/dpa

W ruchu drogowym często dochodzi do nerwowych sytuacji i kierowcy dają upust emocjom stosując jednoznaczne gesty, oceniające czy to zachowanie innych kierowców, czy też ich kondycję umysłową. Lecz nie wszyscy zdają sobie sprawę, że taka manifestacja może kosztować tyle, co mały używany samochód. Czyli lepiej może jednak ugryźć się w język i najwyżej walnąć pięścią w kierownicę.

Autofahrer mit Stinkefinger
Taki gest może kosztować nawet 4000 euroZdjęcie: BilderBox

Do najpopularniejszych, niecenzuralnych gestów należy pokazanie komuś sterczącego w górę środkowego palca przy zagiętych pozostałych palcach dłoni. Gest obraźliwy, sygnalizujący, gdzie ktoś sobie powinien ten palec włożyć i bardzo efektowny, ale też i najdrożej wyceniany przez sędziów: od 600 do 4000 tysięcy euro.

Kiedyś rozjudzeni kierowcy stukali się w głowę, powątpiewając w przytomność na umyśle kontrahenta - dziś gest ten już właściwie wyszedł z obiegu, ale też można jeszcze za niego zapłacić karę, jeżeli zbytnio naruszył prawa jednostki.

Drogie inwektywy

Słono zapłacić można także za werbalne ataki na kierowców, co do których stylu jazdy ma się zastrzeżenia. Za "fieses Miststueck", czyli coś jakby "podły gnoju" czy "alte Sau" ("stara świnio") sędziowie wymierzali już nawet 2,5 tys euro.

Flash-Galerie Stress im Straßenverkehr
Rozładowaniu emocji często towarzą gestyZdjęcie: bilderbox

Kto zdaje sobie sprawę z tego, że obrażając słownie kontrahenta dopuszcza się czynu karalnego i stara się inwektywy tak opakować, jakby nie były skierowane bezpośrednio do przeciwnika ( "Najchętniej powiedziałbym ci teraz, jakim jesteś dupkiem"), ten również nie uniknie kary. Za taki "wersal" ktoś musiał już zapłacić 1600 euro. Zalecenia typu "leck mich doch" ("możesz mnie pocałować gdzieś") albo tytułowanie kogoś "dumme Kuh" ("głupia krowo") z nakazu sądu kosztuje 300 euro.

Szczególnie surowo wypadają kary za werbalne ataki na policjantów czy strażników miejskich, ponieważ traktowane są jak bezpośrednia obraza państwa. Doniesienie o tym, że doszło do ciężkiej obrazy składa wtedy nie tylko obrażony pracownik, lecz i sam urząd. Kto na przykład w słownej potyczce z policjantem zaczyna zwracać się do niego na ty, musi zapłacić nawet i 600 euro.

Straßenverkehr Konflikt Stress Streit Ärger Flash-Galerie
Strażniczki miejskie nie mają przyjemnej pracyZdjęcie: picture-alliance / dpa/dpaweb

Bon-ton za kierownicą

Kto jednak zachowując poprawną formę grzecznościową zarzuca funkcjonariuszowi, że "jest pan chorobliwie napalonym służbistą", ten musi liczyć się z grzywną w wysokości 800 euro. Kto z pogardą mówi o policjantach "Kasperleverein" ("amatorski teatrzyk kukiełkowy") czy "Wichtelmann" ("krasnal"), albo "Trottel in Uniform" ("głupek w mundurze") ten może mieć na koncie 1500 euro mniej.

Trudno z góry przewidzieć, ile będzie kogoś kosztować werbalny atak czy obraźliwy gest, nie ma bowiem z góry ustalonego katalogu wysokości kar. W zależności od okoliczności czynu sąd stosuje różne stawki dzienne. A te z kolei zależą od warunków materialnych sprawcy. Czyli już nie wiadomo, czy lepiej być biednym, czy po prostu uprzejmym...

dpa, rtrd, adac, welt online/ Małgorzata Matzke

red.odp.: Magdalena Szaniawska