1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Salaam alejkum! Do narkozy, proszę!

27 lipca 2009

Z całego świata przyjeżdżają do Niemiec obcokrajowcy nie tylko, by nacieszyć oczy pięknem krajobrazu i zabytkami. Z Rosji, Kuwejtu i Skandynawii wielu przyjeżdża, by poddać się operacji kolana, nerek czy prostaty.

https://p.dw.com/p/Ixib
Niemieckie szpitale są dobrze wyposażone w nowoczesny sprzęt medyczny - jak Klinika Amalie Sieveking w Hamburgu
Niemieckie szpitale są dobrze wyposażone w nowoczesny sprzęt medyczny - jak Klinika Amalie Sieveking w HamburguZdjęcie: Corporate Communications GmbH

W ubiegłym roku w niemieckich szpitalach operowanych było prywatnie 71 tysięcy pacjentów, którzy stałe miejsce zamieszkania mają poza granicami Niemiec - jak wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego. Trafili oni do jednego z 200 szpitali - spośród 2000 istniejących w Niemczech - które przyjmują zagranicznych pacjentów. Są to z reguły kliniki uniwersyteckie i szpitale cieszące się międzynarodową renomą ze względu na operujących tam specjalistów. Pacjenci ci pozostawiają w kasach szpitali wielomilionowe zastrzyki gotówki, bo płacą prywatnie za zabiegi.

Świetna renoma i przystępne ceny

Spektakularna operacja w Monachium: pacjentowi przyszyto dwie ręce (lipiec 2008)
Spektakularna operacja w Monachium: pacjentowi przyszyto dwie ręce (lipiec 2008)Zdjęcie: AP

Dla pacjentów z zagranicy liczy się przede wszystkim wysoki poziom medycyny w Niemczech i dobra renoma, jaką cieszy się niemiecki system opieki zdrowotnej, "nawet, jeżeli w Niemczech często wiesza się na nim psy" - twierdzi Jens Juszczak z uczelni Bonn-Rhein-Sieg. Za decyzją o operacji w Niemczech przemawia także przystępność usług medycznych. Kliniki muszą brać od prywatnych pacjentów z zagranicy te same ceny, co od niemieckich kas chorych. Tylko opłaty za intensywniejszą opiekę czy szczególne życzenia mogą być doliczone do rachunku.

"Zabiegi w Wielkiej Brytanii są o 20-25% droższe niż w Niemczech i trzeba na nie długo czekać" - potwierdza Leonore Boscher z International Office Kliniki Uniwersyteckiej Hamburg-Eppendorf. W Singapurze porównywalne operacje są dwa razy droższe, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych. Klinika w Hamburgu leczy stacjonarnie około 500 zagranicznych pacjentów rocznie drugie tyle przyjmowane jest w przychodniach. W zeszłym roku przyniosło to klinice dodatkowy dochód rzędu 6 milionów euro. "Rokrocznie nasze dochody z tego tytułu wzrastają o 8 procent. Środki te płyną potem na marketing i dodatkowy zakup sprzętu" - wyjaśnia Leonore Boscher.

Leczenie i nie tylko

Niemiecka służba zdrowia cieszy się dobrą renomą - obchód w szpitalu w Hamburgu
Niemiecka służba zdrowia cieszy się dobrą renomą - obchód w szpitalu w HamburguZdjęcie: dpa

Niektóre szpitale zabiegają w szczególny sposób o zagranicznych pacjentów i towarzyszące im osoby. Serwis dla nich obejmuje informacje na stronach internetowych w kilku językach, organizację zakwaterowania, tłumaczy, programu kulturalnego podczas pobytu w mieście czy udostępnienie pomieszczeń do modlitwy. W trakcie specjalnych kursów językowych lekarze i personel pomocniczy mogą nauczyć się podstaw np. języka arabskiego, by witając pacjenta przełamać pierwsze lody.

Wysłannicy niemieckich szpitali jeżdżą regularnie na targi turystyczne w krajach arabskich, aby tam zaprezentować ofertę leczenia potencjalnym pacjentom. W dużych miastach jak Berlin czy Bonn szpitale utworzyły nawet sieć dla wspólnych przedsięwzięć marketingowych.

Krzywa rośnie

Co prawda wciąż rośnie liczba pacjentów z Rosji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Chin, lecz najwięcej pacjentów przyjeżdża na operacje do Niemiec zza miedzy: z Holandii, Belgii i Francji. Trafiają oni przeważnie do klinik tuż za granicą, na przykład do Kraju Saary, gdzie w roku 2006 aż 1,2 procent leczonych przypadków stanowili właśnie pacjenci zza granicy. Jest to rekordowo wysoki udział procentowy, bo aż czterokrotnie wyższy niż średnia krajowa. Także Bawaria korzysta z takiego "małego ruchu przygranicznego".

W skali całych Niemiec liczba zagranicznych pacjentów wzrosła w latach 2001-2006 o prawie 25 procent - jak wyliczono w analizie na zlecenie bremeńskiej senator ds. zdrowia i spraw socjalnych. Nie przekłada się to jednak od razu na wielkie pieniądze. "Turystyka medyczna pozostaje w dalszym ciągu niszowym interesem" - zaznacza ekspert ds. medycznych Jens Juszczak. W niemieckich klinikach zagraniczni pacjenci dostarczają raptem 1 procent wpływów. Ale są to szczególnie cenne dochody: nie trzeba ich rozliczać z kasami chorych i szpital może nimi dowolnie dysponować.

ma/lem/ afp