Szczyt energetyczny w Pradze
8 maja 2009UE planuje budowę sieci gazociągów, żeby ograniczyć uzależnienie od dostaw gazu z Rosji. Tak zwany "południowy korytarz energetyczny" połączy region Morza Kaspijskiego i Azji Centralnej z Europą. W skład tego korytarza wchodzi między innymi gazociąg Nabucco, prowadzący z Turkmenistanu do Austrii z ominięciem terenów Rosji. Jego budowa jest już poważnie zaawansowana.
Zimne kaloryfery i gorące dyskusje
Styczniowy spór gazowy Rosji z Ukrainą sprawił, że także w krajach UE w licznych gospodarstwach domowych kaloryfery były lodowate. A zima tego roku była sroga.
Pod wpływem tych doświadczeń w Unii zaczęto rozważać pomysł alternatywnych dostaw błękitnego paliwa. Alternatywnych: to znaczy, omijających terytorium Rosji. Południowy korytarz energetyczny, będący przedmiotem szczytu w Pradze, jest próbą wejścia w gazowy biznes z krajami Azji Centralnej, Kaukazu, Bliskiego Wschodu i Turcją.
Południowy korytarz - nowy "Szlak Jedwabny"?
Przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Baroso wiąże z tymi planami duże nadzieje: "Projekt korytarza południowego przynosi wszystkim liczne korzyści. Dla krajów położonych w basenie Morza Kaspijskiego, Maszreku i Bliskiego Wschodu jego realizacja oznacza długoterminowy dostęp do jednego z największych, najbardziej rozgałęzionych i najatrakcyjniejszych pod względem finansowym rynków energetycznych na świecie. Przed krajami Południowego Kaukazu i basenu Morza Czarnego otworzy się możliwość dodatkowych dostaw energii i długoterminowych wpływów z opłat tranzytowych. Natomiast dla krajów UE południowy korytarz energetyczny stanowi alternatywę geograficzną dla dostaw energii".
Niewykluczone zatem, że ta nieco pompatyczna nazwa projektu okaże się całkiem trafna. Jego najważniejszy i - na razie przynajmniej - najbardziej zaawansowany element, gazociąg Nabucco też brzmi kwieciście. Chodzi tu o liczącą 3 tysiące kilometrów rurę, którą ma popłynać gaz z regionu Morza Kaspijskiego przez Turcję do Austrii. Pytanie tylko, czy popłynie? Na spotkaniu w Pradze przedstawiciele Kazachstanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu nie chcieli podpisać porozumienia w sprawie gazociągu Nabucco.
Co się odwlecze, to nie uciecze?
"Nic nie szkodzi, poczekamy!" - mówi komisarz UE ds. polityki energetycznej Andris Piebalgs. "Unia jest skomplikowanym tworem, liczy 27 państw i zawieranie z nią jakichkolwiek porozumień zajmuje dużo więcej czasu niż, na przykład, z chińskim przedsiębiorstwem państwowym, które z góry określa ilość dostaw objętych umową".
Ile i za ile?
O to właśnie poszło. Trzy wymienione wyżej państwa są bowiem żywotnie zainteresowane korytarzem, ale chcą tekże wiedzieć, ile gazu da się nim przepchnąć. Europejczycy z kolei chcieli znać z góry odpowiedź na pytanie, na jaką ilość gazu mogą liczyć. Na razie się nie dogadali, ale - mają na to jeszcze trochę czasu. Gazociąg Nabucco ma podjąć pracę w 2014 roku.
Nie tylko gaz
Południowy korytarz energetyczny to nie tylko gaz. To także ambitny projekt polityczny. UE nie zależy wcale na skarceniu Rosji za wymachiwanie "gazrurką". Dużo większe znaczenie ma ożywienie współpracy gospodarczej z państwami tego wciąż niespokojnego regionu, co może przyczynić się do rozwiązania przynajmniej niektórych konfliktów lokalnych. Na przykład sporu pomiędzy Armenią z Azerbejdżanem o Górny Karabach. Po rozmowie z prezydentami obu zwaśnionych krajów szef unijnej dyplomacji Javier Solana był w nastroju, który szuka jeszcze właściwej nazwy w języku dyplomacji, dalekiej w końcu od romantyzmu:
"Jeśli mówimy o podstawowych kwestiach energetycznych, to mogą one doprowadzić do, że tak powiem, pozytywnych wibracji, a te z kolei mogą czasem, jak Państwo wiedzą, dać początek miłości".
Nie wiadomo, czy obaj kaukascy prezydenci podzielali jego myśli i uczucia. No cóż, nie muszą się kochać, wystarczy, że nie będą już więcej do siebie strzelać. Jedno jest jednak pewne: Nabucco, to słowo, które wywołuje pozytywne wibracje w brukselskich dyplomatach.
Christoph Hasselbach / Andrzej Pawlak
Red.: Małgorzata Matzke