Mistrzostwa świata w eksporcie
15 sierpnia 2007Mało kto chce się pogodzić z myślą, że Niemcy już w roku przyszłym utracą na korzyść Chin nieoficjalny tytuł mistrza świata w eksporcie, który udawało im się utrzymać tak długo… Tym bardziej, że niemiecki eksport wciąż rośnie. W pierwszym półroczu o 12 %. Jak twierdzi prezes Związku Niemieckiego Handlu Detalicznego i Zagranicznego, Anton Börner, niemieckie firmy powinny sprzedać w drugim półroczu za granicą jeszcze więcej towarów.
- W ciągu całego roku 2007 wartość niemieckiego eksportu towarów powinna osiągnąć pułap rządu 977 miliardów euro - mówi Börner.
Co piąte miejsce pracy w Niemczech zależy od wyników uzyskanych w eksporcie. Na razie eksport stale rośnie. Wspomniany przed chwilą Związek Niemieckiego Handlu Detalicznego i Zagranicznego, po raz kolejny skorygował w górę swoją prognozę na rok bieżący. Mimo to Niemcom nie uda się pobić rekordowego wyniku z roku ubiegłego, w którym eksport wzrósł aż o czternaście procent. Chińską „cudowną bronią” są bowiem niskie koszty własne i płynące stąd niskie ceny towarów, z których wiele to nielegalne kopie wyrobów markowych, także tych „Made in Germany”.
Chiny eksportowym championem
Mając na widoku olimpiadę w Pekinie w roku przyszłym, Chińczycy wyraźnie postanowili zdobyć także tytuł mistrza świata w eksporcie i chyba im się to uda, bo na masową skalę stosują doping, to jest: dumping… Co ciekawe, akurat w tym przypadku Niemcy nie mają im tego wcale za złe.
- Chińczycy są dobrymi klientami firm niemieckich. Bogacąc się na eksporcie, kupują więcej towarów z Niemiec. Jeśli Chiny zostaną mistrzem świata w eksporcie, to będzie to czymś zupełnie normalnym, jak przystało na kraj liczący miliard trzysta milionów mieszkańców. Liczba ludności w Niemczech wynosi 82 miliony, a więc, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, nasz eksport jest wciąż dużo wyższy, i co więcej będzie nadal wzrastał. Nie ma zatem się czym martwić. Nieważne, kto będzie piastował ten tytuł, my czy Chiny. U nas i tak będzie stale przybywać nowych miejsc pracy - wyjaśnia prezes Anton Börner.
Silne euro - hamulec eksportu
Ponieważ niemiecki import rozwija się dużo wolniej niż eksport, Niemcy mają dodatni bilans handlowy i nadwyżkę w wymianie handlowej z zagranicą. Szybki rozwój eksportu hamuje nieco wysoki kurs euro. Na razie nastroje na rynku są niezłe, ale to się może zmienić.
- Wydaje mi się, że w następnych miesiącach kursy wymiany walut i silna pozycja euro będzie tym zagadnieniem, o których będzie się coraz więcej mówić na giełdzie. Kiedy za euro trzeba zapłacić więcej niż dolara 36 centów, przy silnym jenie wobec dolara, wtedy musimy liczyć się z wyhamowaniem tempa eksportu jeszcze w tym roku - twierdzi naczelny ekonomista Dresdner Bank, Michael Heise.
Monachijski Instytut Badań Gospodarczych IFO, znany także z publikowanego okresowo indeksu ifo, obrazującego nastroje przedsiębiorców, uważa, że na razie nie ma jeszcze mowy o zmianie trendu.
- Wciąż oczekuje się wzrostu eksportu. Stąd wniosek, że w przemyśle, ale i w innych sektorach gospodarki, panuje optymizm oparty na przeświadczeniu, że są one wystarczająco silne, aby poradzić sobie z rosnącą ceną ropy naftowej i wysokim kursem wymiany euro - mówi naczelny ekonomista Instytutu Gernot Nerb. Oznacza to, że niemiecka gospodarka zachowuje zdolność konkurencyjną.