1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tylko Grass i Schlink? Niemiecka literatura na polskim rynku księgarskim

14 października 2011

Rozmowa z Barbarą Kowalską, doktorantką z Instytutu Bibliotekoznawsta Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji, o sytuacji niemieckiej beletrystyki na polskim rynku książki po przełomie.

https://p.dw.com/p/12hnk
Barbara Kowalska, doktorantka z Instytutu Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu w MoguncjiZdjęcie: dw

Deutsche Welle: Po jakich niemieckich autorów sięgają Polacy?

Barbara Kowalska: W ciągu ostatnich dwóch lat Polacy czytujący z pasją kryminały zaczęli również sięgać po niemieckich mistrzów tego gatunku. Jednak ogólna sytuacja beletrystyki niemieckiej na polskim rynku nie jest nadzwyczajna. Warto jednak mówić o tym, co pozytywne i wymienić kilka wydawnictw, które szczególnie zasłużyły się na polu przekładów z literatury niemieckiej. Wydawnictwo Czarne wydaje na przykład ambitną, młodą literaturę niemiecką, głównie z obszaru pogranicza kulturowego. Są to przede wszystkim teksty autorów żyjących w Niemczech, lecz wywodzących się z różnych kręgów kulturowych, np. Zsuza Bánk czy Terézia Mora. W.A.B. wydaje też dobrą literaturę niemiecką. Szczególnie polecam książki Julii Zeh, które ukazały się w Polsce w przekładzie Sławy Lisieckiej. To autorka niezwykle mądra i często obecna w niemieckich mediach, zarówno w elektronicznych, jak i drukowanych. Porusza problemy, które są nam bliskie. Trzeba też wymienić Daniela Kehlmana, którego kilka książek ukazało się w W.A.B., m.in. Rachuba świata w doskonałym przekładzie Jakuba Ekiera. Niestety, powieść ta przeszła u nas bez echa, o czym m.in. pisał Adam Krzemiński w jednym z artykułów w „Polityce”. Dzieło to przybliża niemiecki charakter narodowy w niezwykle dowcipny i zabawny sposób.

Die Vermessung der Welt von Daniel Kehlmann
Okładka oryginalnego wydania "Rachuby świata" Daniela Kehlmanna

A co z takimi pisarkami i pisarzami, jak Herta Müller czy Schlink?

Oczywiście warto sięgnąć po Hertę Müller choćby z tego powodu, że to laureatka Literackiej Nagrody Nobla sprzed dwóch lat. Należy wspomnieć o zmarłym w 2001 roku W.G. Sebaldzie. Jego książki, w fenomenalnym przekładzie Małgorzaty Łukaszewicz, cieszą się w Polsce popularnością; łączą przeszłość z przyszłością. Poruszają problem poszukiwania własnej tożsamości, własnych korzeni. Być może dlatego Polacy czytują Sebalda. Osobiście lubię też Ingo Schulzego. W 2009 roku, w wydawnictwie W.A.B., ukazała się jego książka pod tytułem Komórka w przekładzie Ryszarda Wojnakowskiego, który próbował wprowadzić tego autora na polski rynek. Zamiar ten się jednak nie powiódł. Szkoda. Schulze jest uważany za kronikarza niemieckiego zjedoczenia. W książce Simple stories ilustruje na przykład historie Niemców z byłego NRD próbujących odnaleźć się w pozjednoczeniowej rzeczywistości. Może tematyka ta, z racji pokrewieństwa losów, zainteresowałaby polskich czytelników. Dodam jeszcze, że kilka lat temu, w wydawnictwie MUZA, ukazały się szkice Ingo Schulzego o Petersburgu zatytułowane 33 mgnienia szczęścia.

Polecam też książkę Na przykładzie mojego brata Uwe Timma (rocznik ‘41), którą opublikowało wydawnictwo Czytelnik, specjalizujące się przed przełomem m.in. w literaturze niemieckojęzycznej. Dzieło to mną wstrząsnęło. Timm sięga w nim do historii własnej rodziny (brat autora walczył za aprobatą ojca w Waffen-SS) i analizuje sposób myślenia pokolenia rodziców, poddając je refleksji i krytyce.

Prowadzi pani badania na temat czytelnictwa niemieckiej literatury w Polsce. Jakie są cele, założenia i metody pani projektu?

Chciałam sprawdzić, czy interesujemy się literaturą sąsiadów. Karl Dedecjusz powiedział kiedyś, że literatura jest oknem na świat, że dzięki niej można poznać inny naród. Chciałam też zbadać, jak funkcjonują nazwiska niemieckich autorów na polskim rynku książki. W swojej pracy posługuję się różnymi źródłami: bibliografiami, artykułami prasowymi oraz wywiadami z przedstawicielami instytucji kulturalnych i wydawnictw, a także tłumaczami. Literatury naukowej na ten temat nie ma prawie w ogóle. Doszłam do wniosków, że nazwiska niemieckich pisarzy stanowią w dziedzinie beletrystyki często – jak określają to wydawcy – ryzyko wydawnicze. Polacy czytają obecnie przede wszystkim literaturę anglojęzyczną, polski reportaż, literaturę non-fiction, a także kryminały. Niektóre wydawnictwa podejmują jednak próby przybliżenia tekstów niemieckojęzycznych polskiemu czytelnikowi. Poza tym istnieje na przykład seria KROKI pod redakcją Jacka Burasa. W jej ramach ukazują się ważne książki niemieckojęzyczne, które nie zostały jeszcze opublikowane w polskim przekładzie. Nie można zapomnieć o instytucjach prezentujących i upowszechniających niemiecką literaturę w Polsce: Instytucie Goethego, Domie Norymberskim z Krakowa, zamkniętym w 2007 roku Centrum Informacji o Książce Niemieckiej w Warszawie, a przede wszystkim o tłumaczach, którzy naprawdę czynią wiele dobrego na tym polu.

Karl Dedecius 1990
Karl Dedecius: Literatura jest oknem na świat; dzięki niej można poznać inny naródZdjęcie: AP

Rozmawiała Monika Skarżyńska

red. odp. Bartosz Dudek