1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa niemiecka: Niemcy nie powinny być przy odbudowie Libii tylko płatnikiem

2 września 2011

Angela Merkel zapowiedziała, że Niemcy przekażą miliard euro z libijskich zamrożonych aktywów. Lecz krajowi temu potrzebna jest dalszy pomoc. Czy będzie tego chciał?

https://p.dw.com/p/12RmZ

„Libia znajduje się na początku swojej drogi", pisze STUTTGARTER NACHRICHTEN. „Narodowa Rada Tymczasowa odrzuca dalsze aktywne poparcie przez zagraniczna wojska, szczególnie z Zachodu. W Paryżu zachowywano się tak, jakby sytuacja była pod kontrolą, a wszystko inne było kwestią rutyny. Ale czy rzeczywiście wszystko jest dobre, co się dobrze kończy? Chyba nie. Jeszcze za wcześnie, żeby pławić się w blasku wspólnego zwycięstwa."

MÄRKISCHE ALLGEMEINE ZEITUNG z Frankfurtu nad Odrą zauważa: „Nie można mieć Sarkoziemu za złe, że sam chce się delektować upadkiem Muamara Kaddafiego jako także swoim osobistym triumfem. Sarkozy przecież zdecydował w marcu, że będzie militarnie popierał powstańców w Libii. Podejmując decyzję o wojskowej interwencji brał pod uwagę polityczne i osobiste ryzyko. Chociaż nikt jeszcze nie może powiedzieć, jak rozwinie się długofalowo sytuacja w Libii, obalenie dyktatora będzie zawsze kojarzone z nazwiskiem Sarkoziego. Konsekwencją tego jest miejsce, w którym odbyła się pierwsza wielka konferencja na temat Libii po upadku reżimu Kaddafiego - Paryż. Niemcy powinny być ostrożne, żeby nie odgrywać tylko roli płatnika, podczas gdy Francja i Wielka Brytania będą robiły interesy."

BADISCHE NEUESTE NACHRICHTEN z Karlsruhe zauważa: „Niemcy są dzisiaj zupełnie osamotnione. I na tym nie koniec. Niezręczność niemieckiego ministra spraw zagranicznych jeszcze bardziej pogorszyła i tak już zagmatwaną sytuację. Ociągając się z docenieniem sukcesu NATO w Libii, pokazał, że nie umie przegrywać. Wcale nie będzie proste odzyskanie tego zaprzepaszczonego kapitału w sferze polityki zagranicznej. Co nie znaczy, że nie jest to możliwe. Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe już zasygnalizował, że nie jest pamiętliwy. Paryż da się udobruchać, jeśli Berlin odznaczy się teraz zaangażowaniem w odbudowie Libii. Jak zawsze, książeczka czekowa zabliźnia wszystkie rany."

NEUE OSNABRÜCKER ZEITUNG twierdzi, „Tymczasowa Rada Narodowa dobrze zrobi, jeśli nie zażąda pomocy pokojowych sił oenzetowskich. Przyczyniłyby się do rozwiązania niewielu problemów, ale przysporzyłyby nowych. Tak czy owak Zachód powinien się mieć na baczności z narzucaniem Libii swoich ideałów. To nie zafunkcjonuje. Ten kraj nie potrzebuje także żadnej pomocy humanitarnej, jak mniema kanclerz. Libia ma bogate złoża bogactw naturalnych. Samo zamrożone mienie Kaddafiego opiewa na wiele miliardów euro. Ten kraj wcale nie jest zdany na jałmużnę. Raczej potrzebuje on partnerów do interesów. Mówiąc zwięźle: Libańczycy tylko wtedy odniosą sukces, jeśli sami będą kowalami swego losu."

NORDSEE-ZEITUNG  z Bremenhaven  pyta: „Czy rzeczywiście to zwykły przypadek, że powstańcy po zwycięskiej bitwie tak hojnie obdarzają Francję udziałami w wydobyciu ropy naftowej? A co będzie, jeśli Tymczasowa Rada poróżni się przy podziale miliardów? Niemcy pomogą przy zaopatrzeniu w wodę, obiecała Angela Merkel. Tym razem, jeśli chodzi o kwestie moralne, wybrała właściwą opcję - być może nawet lepszą niż jej „cher ami" Nicolas."

Barbara Coellen

red.opd.: Małgorzata Matzke