1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kanclerz przed komisją śledczą

Bartosz Dudek10 lutego 2011

Co wiedziała kanclerz Merkel i ówczesny szef dyplomacji Steinmeier? 17 miesięcy po śmierci dziesiątek afgańskich cywilów wyniku rozkazu niemeickiego oficera, oboje odpowiadają na pytania parlamentarnej komisji śledczej.

https://p.dw.com/p/10F4L
Krajobraz po nalocie na cysterny (4.09.2009)Zdjęcie: AP

Kulminacjami dotychczasowej działalności parlamentarnej komisji śledczej były zeznania ówczesnego ministra obrony Franza Josefa Junga (CDU) i jego następcy - Karla-Theodora zu Guttenberga (CSU). Jako ostatni świadkowie w tej sprawie przed komisją śledczą stanąć mają dziś (10.02.11) kanclerz Angela Merkel (CDU) i ówczesny wicekanclerz i minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier (SPD). Ich przesłuchania mają zamknąć prawie półtoraroczną pracę komisji.


Ponad stu zabitych


Oberst Georg Klein
Płk Georg Klein obawiał się, że cysterny zostaną wykorzystane do ataku na bazę Bundeswehry. Dlatego rozkazał ich zbombardowanieZdjęcie: AP

Do tragedii doszło 4 września 2009 roku w pobliżu bazy Bundeswehry w Kunduz, na północy Afganistanu.

Amerykańskie samoloty zbombardowały wtedy dwie uprowadzone przez talibów cysterny z paliwem. Rozkaz ataku wydał

pułkownik Bundeswehry Georg Klein. W wyniku bombardowania zginęło ponad 100 osób, w większości mieszkańców okolicznych wiosek. W centrum zainteresowania komisji śledczej Bundestagu nie znajduje się jednak samo wydarzenie co postępowanie niemieckich władz.


Opozycja domaga się wyjaśnień

Członek komisji, polityk SPD Rainer Arnold twierdzi, że kanclerz obiecała wyjaśnić postępowanie ówczesnego rządu, nie uczyniła jednak nic w tej sprawie. Także szef klubu parlamentarnego Partii Zielonych Jürgen Trittin domaga się odpowiedzi na temat roli, jaką odegrała w tej sprawie kanclerz Merkel. Merkel musi wyjaśnić "dlaczego pomimo wiedzy Urzędu Kanclerskiego, ówczesny minister obrony zaprzeczał w Bundestagu jakoby w nalocie zginęli cywile" - oświadczył Trittin na łamach gazety "Mitteldeutsche Zeitung".

Szef MON podał się do dymisji

Bundeskanzlerin Angela Merkel mit Ex Verteidigungsminister Franz Josef Jung
Angela Merkel i były szef MON Franz Josef JungZdjęcie: AP

Tłem śledztwa są kłopoty w komunikacji i polityce informacyjnej ministerstwa obrony RFN. Niemiecki MON zaprzeczał po nalocie, jakoby w nalocie zginęli cywile. Potem przyznano się do tego, pomniejszano jednak wagę tego faktu. Pod masywną presją mediów Franz Josef Jung (wtedy już jako minister pracy w kolejnym gabinecie kanclerz Merkel) podał się do dymisji. Uzasadnił ją polityczną odpowiedzialnością za błędy w polityce informacyjnej swojego poprzedniego resortu. Jego następca w fotelu szefa MON zu Guttenberg wyciągnął personalne konsekwencje i zwolnił inspektora generalnego sił zbrojnych Wolfganga Scheinderhana i sekretarza stanu Petera Wicherta pod zarzutem zatajenia przez nich ważnych informacji na temat nalotu w Kunduzie.


Marne szanse na niespodzianki

Nawet posłowie opozycji przyznają, że pomimo żądań wyjaśnień, nie mają nadziei na odkrycie czegoś nowego. Opozycja ma jedynie nadzieję, że uda się dowieść niezdolności kanclerz Merkel do stawiania czoła kryzysom. Posłowie CDU będą z pewnością atakować Franka-Waltera Steinmeiera (SPD), w międzyczasie lidera opozycji. To właśnie on w erze Wielkiej Koalicji CDU/CSU-SPD odpowiadał za politykę wobec Afganistanu. Dominować będzie więc walka partyjna. Jak zwykle.

Siegfried Scheithauer / Bartosz Dudek

red. odp.